niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział IV- ,,Wyjście"

   Następnego dnia, Elsa obudziła się nie ze swojej własnej woli. Została brutalnie wyrwana z objęć Morfeusza, przez pewną osóbkę o imieniu Rapunzel, która znienacka wskoczyła na łóżko współlokatorki, wrzeszcząc coś co tylko osoba dobrze obudzona mogła zrozumieć. Zła do granic możliwości Darkness, wzięła kilka oddechów i spytała spokojnie:
- Punzie, moje drogie przeciwieństwo, co się stało, że wrzeszczysz na moim łóżku o czyms czego nie mogę zrozumieć?
- Dziś sa moje 20 urodziny!- wrzasnęła dziewczyna.
- Chyba 320?- spytała Elsa, wstając i ubierając się za pomocą mocy. Miała na sobie ciemny makijaż, kolczyki z napisem Evil, czarno-biały top z napisem Bad Girl, białe, u dołu czarne, slimy, które były postrzepione w kilku miejscach i buty te same co  wczoraj, rękawiczki te same i naszyjnik ze srebrnym krzyżem.Włosy uczesała w luźnego warkocza(pamiętajcie,że ona ma włosy do pośladków) Punzie wytrzeszczyła oczy i otworzyła szeroko usta.
- To co chciałaś powiedzieć?- zapytała już uśmiechnięta Tajemnicza.
- To, że musimy porozmawiać z North'em.- powiedziala jua całkiem spokojnie i poważnie Rapunzel.
- Chodzi o wyjście, tak? No to chodźmy!- i dwa przeciwieństwa wyszły na korytarz, kierując się...
- No własnie. Gdzie jest gabinet North'a albo sam on?- zapytała Punka.
- Gabinet jest na dole. Pewnie tam jest. Chodźmy, mamy jeszcze 15 minut do śniadania.- powiedziała Darkness i obie skierowały swoje kroki na dół.
- A gdzie jest Merida i Anka?- zapytała Elsa, po dłuższej chwili.
- Wyszły gdzieś. Nie chciały mi nic powiedzieć. Dziwne.- złotowłosa spochmurniała na chwilę, ale nagle odzyskała humor.- To tu?
- Tak.- powiedziała i zapukała.
- Proszę!- dpowiedział głęboki, męski głos. Dziewczyny weszły i żeby nie przedłuzać, walnęły prosto z mostu, jak to się mówi.
- North, czy możemy iść do....- wypaliły nagle, ale równie szybko zamilkły, uświadamiając sobie, że nie uzgodniły miejsca wyjścia. Jednak Punkę nagle olśniło.
- ... do parku? Dzisiaj ma tam być jakiś festyn. Możemy się wmieszać w tłum i przy okazji, będziemy mogły patrolować teren i sprawdzać, czy nie ma Pitch'a. Plose.- zapytała, robiąc maślane oczka. North podparł brodę, jak to robią wielcy filozofowie.
- No dobrze...ale z jakiej okazji?
- Z okazji Rapunzel'owych urodzin.- odpowiedziała z powagą Darkness.
- Zgadzam się, a teraz chodźcie na śniadanie.- powiedział, wstajac z krzesła i otwierając drzwi przed nimi. Dziewczyny wyszły, przybijając dyskretną piątkę.
   Gdy dotarły na miejsce, wszyscy siedzieli już na swoich miejscach, śmiejąc się, rozmawiajac i jedząc pachnące bułeczki i kiełbaski. Reszta żeńskiej drużyny już, dotarła na miejsce i teraz rozmawiały przyciszonymi glosami, podśmiewajac się czasmi. Pani Ciemności i Pani Światłości usiadły naprzeciwko swoich męskich odpowiedników, rzucając im krótkie i cierpkie ,,cześć''. Potem zwróciły się w kierunku dziewczyn.
- Co was tak śmieszy?- zapytała Elsa, smarując sobie chleb z masłem.
- Merida podpiłowała chłopakom nogi od krzeseł i jak, pierwszy się bunie to spadnie, reszta będzie chciała zobaczyć co się stanie i tak potoczy się lawinowo. Jeden-tu wystrzeliła jeden pęd w stronę solniczki- dwa- kolejny poleciał w stronę pieprzniczki- trzy- ten do koszyka z chlebem- oraz cztery- ostatni popełz po stole, na którego końcu wyrosła rosiczka i zacisnęła swe szczęki na palcu Kristoff'a.
-AAAAAAAAAAAAA! ZDEJMJCIE TO Z MOJEGO PALCA!- wrzeszczał. W końcu odchylił się do tyłu na krześle, trzasnęło i biedny Kriss z uwolnionym już palcem leżał rozpłaszczony na podłodze. Następniy był Flynn, który siedział na początku stołu, Hiccup i Jack. Dziewczyny zaczęły się przeraźliwie śmiać. Źli i upokorzeni chłopacy zaczęli powoli wstawać,ale nagle, prawie równocześnie, pośliznęli się na lodzie stworzonym wcześniej przez Elsę. Przedstawicielki płci pięknej, zwijały się ze śmiechu, na podłodze.
   Gdy chłopakom udało się już wsatać, porzysięgli dziewczynom, ze się za to zemszczą. Ale płec przeciwna tylko się zaśmiała. Nagle do sali weszli strażnicy.
- Elsa, Rapunzel, Merida i Anna! Co to za huki, to po pierwsze, a po drugie, mówiłyście już chłopakom o waszym wyjściu?- zapytał North, patrząc ze zdziwieniem na czerwone ze śmiechu cztery pory roku.
- Po pierwsze, Merida zrobiła kawał chłopakom, a po drugie, nie nie mówiłyśmy.- odpowiedziała Elsa, wstając i otrzepując się z niewidzialnego kurzu.
- Acha. No więc uznałem, że nie powinnyście iść same. Chłopaki pójdą z wami.- powiedział North, uważnie patrząc na reakcję dziewczyn.
- Że... COOO?!- wrzasnęły razem.
- Nie, proszę, North! Nie skazuj nas na śmierć z nimi! Oni wszystko psują!- krzyknęła Rapunzel, pokazując oskarżycielsko na złych chłopaków.
- Punzie ma rację! Ja nie chcę spędzić wieczoru z nadętymi pawianami!- krzyczała Anna.
- North, proszę! My chcemy iść same! Kto wie może znajdziemy sobie chłopaków?- wykrzyknęła Merida.
- Dziewczyny- przerwała im Elsa- niech idą z nami...- nie dane jej było dokończyć bo posypały się wypowiedzi koleżanek.
- TY przeciwko nam?
- Elsa, co w ciebie wstąpiło?!
- Postradałaś zmysły?!
- DAJCIE MI DOKOŃCZYĆ!-wrzasnęła Pani Ciemności- mogą z nami iść, ale pod warunkiem, że nie natkniemy się na nich. Mają być dla nas niewidzialni. Jeżeli nie da się inaczej. Ja wolałabym, aby ci popaprańcy nie szli z nami, bo to urodziny Punki i to ona chce mieć swój idealny dzień wśród PRZYJACIÓŁ.-popatrzyła wymownie w stronę czerwonych ze złości przedstawicielami płci męskiej.
   North popatrzył po strażnikach i powiedział:
- Dobrze, Elso przekonałaś mnie. Idziecie same.- tu dziewczyny  zapiszczały radośnie i otoczyły Elsę wianuszkiem, przytulając i przepraszając ją za to co zaszło wcześniej- wychodzicie o 18.00.- dokończył Mikołaj i wyszedł z resztą strażników.
- Ufff... nie musimy z wami iść. Dzięki Elsa.- powiedział Jack usmiechając się złośliwie.
- Proszę bardzo. Chodźcie, musimy się przygotować.- odpowiedziała zgryźliwie i razem z resztą drużyny żeńskiej opuściły pomieszczenie.
********************************************************************************
- Co mam włożyć? To czy to?- pytała po raz tysięczny Punzie, stojąc przed lustrem i trzymając dwa wieszaki, na których były dwie sukienki.
- Punzie, włóż to co do ciebie bardziej pasuje.- odkrzyknęła Anna, która siedziała w łazience, już którąś godzinę.
- Ku**a! Ne mam co na siebie włożyć!- przeklinała Merida, kolejny raz lustrując i zamykając z hukiem szafę.
- Ludzie, wyluzujcie! Mamy jeszcze godzinę!- krzyknęła zdenerwowana Elsa, zatrzaskując książkę z hukiem. Dziewczyny spojrzały na nia z politowaniem.
- Tak właściwie to,co ty masz zamiar na siebie włożyć?- zapytała Anna, wychylając głowę z łazienki.
- Już mówiłam, wymyślę coś na ostatnią chwilę. Punzie, ty dobrze wiesz jak szybko ja sie ubieram i robię te wszystkie dziewczyńskie pierdoły, no nie?-zapytała, otwierając po raz setny książkę.
- No, racja.- odpowiedziała Punka, uśmiechając się do współlokatorki.    
   Nagle coś zapukało w szybę. Była to sowa Darkness. Dziewczyna szybko podbiegła do okna i je otworzyła. Mistyc trzymała kawałek pergaminu, który byl związany byle jak czerwoną wstążką.
- Uu... Elsa ma cichego wielbiciela!- pisnęła Anna, wychodząc z łazienki i próbując podpatrzeć, co jest napisane na zwitku.
- Anka, uspokój się. Myślę, że nikt nie chciałby się związać ze mną i tracić na mnie czas.-powiedziała zimno, ale trochę smutno, otwierając wiadomość.
                                                                                                       ,, Spotkaj się ze mną za 10 minut, w ogrodach North'a.
                                                                                                                               Będę czekał. }:)"
- Kto to?- zapytała Punzie, wyrywając pergamin przyjaciółce.
- Nie podpisał się.-oznajmiła Merida, podglądając przez ramię Rapunzel.
- Jak myślicie? Kto to może być?- zapytała Anna, podglądając przez drugie ramię Punki.
- EJ! Oddawać mi to! W TEJ CHWILI!- wrzasnęła Elsa, wyrywając zwitek papieru z ręki złotowłosej.
- Już, już. Lepiej się przyszykuj na to spotkanie z tajemniczym nieznajomym.- zahichotała zielonooka i reszta.
- Ale śmieszne, no naprawdę.- powiedziała ironicznie Tajemnicza- idę już. Jak wrócę to macie być juz gotowe! Zrozumiano?-zapytała groźnie, udając rodzica.
- Tak, pani Darkness. Na pewno będziemy.- zaśmiała się wielka trójka.
- To dobrze. Pa, pa!- odpowiedziała Elsa i posłała im uśmiech, po czym rozpłynęła się w ciemności.
*************Z Elsą**************
Siedziała na ławce i przyglądała się kwitnącym, po mimo mrozu, kolorowym kwiatom.Nagle zobaczyła pięknęgo, błękitno-lazurowego, kwiata o kształcie lilii. Pogładziła jego płatki, ale dla niego miało to marne skutki. Pod wpływem jej dotyku, płatki kwiatu zmarniały, a sama roślina uschła. Przerażona skutkami swojego dotyku, szybko wstała i zaczęła chodzic w kółko, zastanawiając się od kiedy jej ręce wysysają esencje życiowe z roślin, zwierząt, a co najgorsze, z ludzi.
  Wtem usłyszała przeraźliwy trzask, a potem jęki bólu i zażenowania. Nie kto inny, jak sam Jack Frost, który obserwował całe to zdarzenie z góry, spadł pod wpływem złamanej gałęzi.
- No proszę, proszę, kogo my tu mamy? Siedziałeś tam cały czas?-zapytała Elsa, patrząc jak białowłosy podnosi się z ziemi i miota przekleństwa na lewo i prawo.
- Odpowiadając na twoje pytanie, to tak, siedziałem tam cały czas. I oczywiście to ja wysłałem wiadomość.
- Po co chciałes się ze mną widzieć?- zapytała nie mało zdziwiona dziewczyna.
- Są dwa powody: pierwszy: Mikołaj zmienił zdanie, idziemy całą ósemką; drugi: mieliśmy mieć dogrywkę.- wyjaśnił Jack.
- Że...CO!?- krzyknęła platynowowłosa. Przecież mówił, że go przekonała! Jakim prawem zmienia zdanie na godzinę, przed dyskoteko-festynem?!
- Nie wiem dlaczego, ale plany się zmieniły. Może dlatego, że chciał was mieć na oku... Ale to nie tak! Ja osobiście nie chcę wam robić za ochroniarza!- krzyknął, uchylając się przed lecącą w niego snieżką.- Tak chcesz się bawić? No to przygotuj się na rewanż, za wczoraj!- i rzucił stworzoną przez niego kulką śniegu, w stronę śmiejącej się dziewczyny.
   Bawili się tak przez pół godziny, dopóki obydwoje nie mieli siły na więcej. Padli koło siebie, przez przypadek, śmiejąc się  i rzucając sobie cięte riposty, z których później jeszcze bardziej śmiali.
- Wiesz-zaczęła Elsa, odwracając się w stronę Jack'a- od 523 lat nie bawiłam się tak dobrze.
- To znaczy od końca pracowania dla Pitch'a?-zapytał Jack, również odwracając się w stronę platynowo włosej.
Elsie krew zamarzła z przeażenia.
- ,,Skąd on to wie?!'' ,, Kto mu to powiedział?!''-te pytania uderzały głucho, w ściany mózgu platynowowłosej. Czuła teraz coś zupełnie innego. Coś co nigdy się w jej życiu nie pojawiło i ogólnie nie powinno się pojawić.
    Dezorientacja.
     Zalała ciało dziewczyny od stóp do głów. Płynęła w żyłach, a serce nie przestało jej pompować. Właśnie t takich momentach Tajemnicza nie nawidziła swojego narządu, który utrzymywał ja przy życiu. Ta chwila to chwila słabości, a ona nie może byc słaba. Nie może mięknąć. Zawsze się uczyła by być twardą, nie dostępną, zimną jak stal na mrozie.
- Ej, wszystko ok?- do rzeczywistości przywrócił ją Jack, który przyglądał się jej nie pewnie i tak jakby z...troską?
- Skąd się o tym dowiewdziałeś, Frost?- zapytała tak ozięble, że ten się wzdrygnął.
- No...przysięgłem temu komuś, że jak o to zapytasz to ci nie powiem...- powiedział białowłosy nie patrząc w oczy Darkness.
- Gadaj. Już!!!-wrzasnęła Elsa i przyparła chłopaka do drzewa. Ten ze zdziwienia,oraz odruchowo ścisnął laskę(kijek) i przeciął nią powietrze. Dziewczyna szybko zablokowała atak.
- Co ci odbiło?!-wrzasnęła-chciałeś mnie zabić?!
- A tobie co?! Złożyłem przysięgę i jej nie złamię, bo tobie zachciało się prawdy!- odkrzyknął zezłoszczony chłopak. Oboje ciężko oddychali i patrzyli na siebie złowrogo.
    W końcu Elsa wyprostowała się i powiedziała dobitnie:
- Po prostu chcę wiedzieć. To takie trudne do zrozumienia? Nie wiedziałam,że książe Jack Frost ma tak mały mózg. Biedny jesteś.
- Taka jesteś?! A ty! Księżniczka, która przez 523 lata się ukrywa i jeden North może ją przekonać, a następnego dnia gwiazda mody! Ogarnij się dziewczyno i zdecyduj się kim NAPRAWDĘ jesteś!- wrzasnął Frost.
   Dziewczynie zeszkliły się oczy,ale nie pozwoliła wypłynąć łzom. Nie jest taka słaba.I nie zamierza się rozklejać przy byle chłopaku, który próbuje ją upokorzyć.
- Więc tak mnie widzisz... Cóż, nie mam zamiaru się dalej kłócić i wrzeszczeć na cały ogród, ale chcę żebyś coś wiedział. Ukrywałam się, bo koszmary Mroka szukały mnie po całym globie i mogły mnie rozpoznać gdziekolwiek byłam. North był pierwsza osobą, której zaufałam, ale to była ta głupia chwila słabości. Tak jak jest z miłością. Zaufasz i się zawiedziesz. Pójdę już i lepiej żebym się na ciebie nie natknęła na festynie, który pewnie zamieni się w dyskotekę.-zakończyła i popatrzyła na białowłosego, który zapomniał języka w gębie.
- Elsa, ja prze-przepraszam, nie wiedziałem...-zaczął Jack, ale dziewczyna go powstrzymała gestem.
- Nic już nie mów. Czasami milczenie jest złotem, a mowa srebrem.- rzekła platynowołosa i rozpłynęła się w ciemnościach.  
*************************
- Co za skur***yn! Debil! Idiota!- tak wyrażała się zezłoszczona i rozgoryczona Darkness na jednej z gór, otaczających Dom North'a.
-Jak on wogóle śmiał coś takiego do mnie powiedzieć?! Co za...-tu posypały się epiety, których nawet nie warto cytować. Ze złości dziewczyna stworzyła posąg biednego Jack'a i rzucała w niego sztyletami, które nosi w skrytkach, w jej ubraniu. Białowłosy miał już cztery ostrza na głowie i pięć na usmiechniętej twarzy, która doprowadzała Elsę do szału.
  W końcu platynowowłosa wydała z siebie wściekły ryk i upadła na ziemię. W miejscu gdzie rzuciła się na nią(ziemię) wszelki śnieg przemienił się w sople i otoczył ją.
   Kiedy już się uspokoiła, wstała, zebrała noże i wszystkie jej wytwory zniknęły za jednym ruchem ręki platynowowłosej. Kiedy spojrzała, aż krzyknęła z przerażenia. Było juz dobrze po godzinie, którą wyznaczył im North na opuszczenie kwatery, na zabawę. Rozejrzała się jeszcze, czy nie zostawiła czegoś, co zostało zrzucone w napadzie złości i zniknęła.

************************
Witam! Rozdział mi najprawdopodobniej nie wyszedł i powiem szcerze, że to resztki mojej weny...

Mam też bardzo smutne wieści: wyjeżdżam w góry i prawdopodobnie nie będzie rozdziału przez dłuższy czas...

Trzymajcie się ciepło!

PS. Jak się podobają obrazki?(Kto czyta na telefonie, niech wejdzie na wersję na kompa)

Wasza Jenny Ice










3 komentarze:

  1. Szczęśliwa ja :) Dlaczego? Bo właśnie przeczytałam świetny rozdział napisany przez genialną pisarkę ^^ Elsa wdech... wydech. A w ogóle to wszystkiego najlepszego Punzie! Sto lat, sto lat... (nienawidzę gdy ktoś to śpiewa więc może pomińmy ten fragment) Podoba mi się Twój sposób pisania m. in. nie powtarzasz wyrazów, nie robisz błędów no będzie tego trochę. Po prostu bardzo przyjemnie się to czyta :) Czekam na następny rozdział. Ciepło (albo chłodno jak kto woli) pozdrawiam i wenyy!!
    ~Alissa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:-)
      Opuściłam kilka kluczowych wyrazów, ale postaram się to naprawić:-)♥♥♥

      Usuń
  2. Super rozdział.
    Czekam na nexta
    Pozdrawiam i weny <3 :-*

    OdpowiedzUsuń