sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział IX -,,Klątwa jest darem?!"

~ Elsa Darkness ~
Wybiegłam z sali, niezważając na zostające za mną nawoływania przyjaciół. Przebiegłam przez cały korytarz, aż do wielkich, dębowych drzwi wejściowych. Otworzyłam je z rozmachem i znowu ruszyłam biegiem. Chciałam to wszystko zostawić za sobą i nie wracać. Potrzebowałam chwili samotności by poukładać sobie to wszystko w mojej głowie, w której ciągle odbijało się echem słowo ,,Potwór''. Nie mogłam znieść tej myśli, że przez tą głupia klątwę całe moje dotychaczasowe (i trochę monotonne) życie całkowicie się zmieni. Na gorsze.
  Dotarłam do jakiegoś lasku, w którym było cicho i spokojnie. Drzewa chyliły się ku mnie i tak jakby wyciągały gałęzie w moją stronę. Rośliny te były całkowicie pozbawione liści oraz jakiejkolwiek flory, ale za to były wysokie, mroczne i strzeliste. Wyglądały tak surowo, że zwykły śmiertelnik o dobrze rozwiniętej inteligencji na pewno by nie wszedł do tego zagajnika cieni. Brnęłam środkiem nie wydeptanej przez nikogo ścieżynki, która zasypana została ogromną ilością białego puchu, (No, pługi śmiertelników po niej chyba nie jeżdżą) i delektowałam się ciszą, niezepsutą przez nikogo.
   Nagle nastąpiłam na coś ślizkiego i czyście niebieskiego. Lód. Rozejrzałam się dookoła. Weszłam na zamarźnięte jezioro, otoczone przez ciemnozielone krzaki. Po drugiej stronie zamarźniętej wody wznosił się stary, drewniany, rozpadający się  i opuszczony domek. Jego okna były powybijane przez lodowaty wiatr, wiejący na Biegunie Północnym o każdej porze dnia i nocy, a dzrwi cicho skrzypiały przy każdym podmuchu.
    Zrobiłam krok do tyłu i westchnęłam przeciągle. Taak... mam teraz tego czego chciałam: samotności. Nikt koło mnie nie rozmawiał, śmiał się, czy płakał. 
Przecież tak było przez moje całe życie. No, może nie całe. Kiedy byłam u Pitch'a na służbie, cały czas zabierał mnie ze sobą. Byłam jego maskotką, a wszyscy inni u niego na posługach mi tego zazdrościli. Ja nie wiedziałam wtedy o co im naprawdę chodziło, ale teraz już wiem.
   Każdy kto zawitał do Mroka, miał do wyboru służbę u niego lub śmierć. Ci, którzy wybrali to pierwsze byli traktowani potem jak szkodniki i robaki, a gdy przychodziło walczyć dostawali się w ostatnie szeregi armii Czarnego Pana. Nikt do nikogo się nie odzywał. Najmłodsi szczękali zębami ze strachu, że zaraz Mrok wypowie im służbę, (czyli zabije) za piśnięcie chociaż jednego słówka. Cały czas doskwierała im samotność. Musieli rozmawiać  sami do siebie, ale dopiero wtedy kiedy byli już w swoich celach. Niektórzy tam powariowali i wtedy naprawdę nie nadawali się do służby u Pitch'a.
   Ja tak nie miałam. Gdy tylko się narodziłam, (z ciemności, zimna, lodu i śniegu) znalazłam się przed wrotami do jego zamczyska. Przeszłam przez nie, a wtedy rozległ się straszliwy głos, zadający mi to pytanie. Musiałam się wtedy za bardzo bać, bo wybrałam to gorsze- służbę. Otworzyły się, a tam stał jakiś wampir, spoglądając chciwie na moją bladą szyję i dziewczyna z kocimi oczami, ogonem i uszami. Przeskakując wszystkie inne ceregiele, zawlekli mnie do mojego nowego miejsca odpoczynku i kazli siedzieć cicho dwadzieścia cztery godziny na dobę. Kiedy sobie w końcu poszli, zaczęłam eksperymentować z moimi nowymi mocami i tak spowodowałam wybuch. Lód, szron, śnieg- były po prostu wszędzie. Wampir i Kobieta-Kot przybiegli spowrotem, wrzeszcząc i przeklinając na mnie, aż wedy przyszedł on. Wysoki, dostojny, surowo ubrany, czarnowłosy idioto-głupek Pitch. Spojrzał wtedy na mnie i powiedział, że od  tamtego dnia, będzie mnie osobiście nadzowrował. Wszyscy inni więźniowie-sługi wybauszyli wtedy oczy, ale nic nie powiedzieli- bali się o życie.
  Wtedy jeszcze byłam strasznie nie douczona i podobał mi się ten styl życia.Lecz po kilku bitwach, latach i niepotrzebnych chwiliach spędzanych razem, otworzyły mi się oczy. Uciekłam. Uciekłam od tego wszystkiego, a choć Mrok wysłał za mną pościg, nie udało mu się mnie znaleźć. Potem Strażnicy go załatwili i miałam spokój na jakieś kolejne kilka lat.
  A teraz znowu powstał i urósł w siłę tak, że potrzebni byli kolejni strażnicy. W tym ja.
Teraz znów uciekłam, ale od ludzi dobrych i chcących mi pomóc. Czy można być aż tak głupim, żeby odrzucać pomoc ludzi odważnych i próbujących ci pomóc wydostać się z pułapki?
   Najwyraźniej można, bo sama tak przed chwilą zrobiłam.
Podczas całego tego rozmyślania o dawnych czasach, nie zauważyłam materializującej się na środku jeziora postaci dorosłej kobiety, która wyglądała na około dwadzieścia pięć lat. Jej twarz okalały długie do środka pleców, zaplecione w warkocz, czarne włosy, w które włożona została czarno-niebiesko-biała tiara z diamentów. Jej oblicze dopełniłay ciemne, lodowate, duże, poprawione eye-line'rem oczy, mały, zgrabny nosek i wąskie, bordowe usta, rozciągnięte w pełnym tajemniczości uśmiechu. Odziana była w długą, lazurowo-niebieską suknię, na oko zrobioną z kryształków lodu, z perłowo-białym lisim, ozdobnym futerkiem. Jednym słowem- modelka byłaby z niej przednia.
- Dobry wieczór.- odezwała się po krótkiej chwili ciszy.
- Dobry wieczór.- odpowiedziałam. Zastanawiałam się kim ona jest. Może to jakaś nowa kobieta Pitch'a? Nie... Ona zabiłaby mnie od razu bez żadnego ,,Dobry wieczór''.
- Czy wiesz kim ja jestem?- zapytała.
- Obawiam się, że nie.- powiedziałam, przyglądając jej się uważnie.- Jesteś zła czy dobra?
- Oh, chyba jestem po twojej stronie, ale to już ty mnie o to osądzisz.- odparła filozoficznie kobieta.- Jestem Avery Moon, siostra tego, który wybiera strażników.
- Aa...cha.- cóż za świetna odpowiedź, brawo Elsa!- Więc po co tu jesteś?
- Chcę ci wyjaśnić parę spraw, zanim stoczysz się w otchłań szaleństwa i wstrętu do samej siebie.
- Co? Ale jak to?- zdziwiłam się.
- Spokojnie, moja droga. Podziwiam cię, nawet się nie rozpłakałaś po tej okrutnej dla ciebie wiadomości. Ale już przechodzę do rzeczy. Otóż, ty zostałaś wybrana przez mojego brata do zniszczenia Pitch'a raz na zawsze. Wiem, że nawet gdyby cię nie wyznaczył i tak byś to zrobiła, bo to przez niego jesteś przeklęta. W tej sprawie również mam coś do powiedzenia. Ta klątwa jest równocześnie przekleństwem jak i darem, który można okiełznać. Wystarczy tylko trening...- tu jej przerwałam.
- Co trzeba robić na takim treningu?
- To już North ci powie.- prychnęła zirytowana.- Wracając, tak tą klątwę można okiełnać i się jej pozbyć, poprzez zabicie tego kto ją na tą osobę rzucił. Dalej, musicie być bardzo dobrze przygotowani do jakiejkolwiek potyczki między wami, a Czarnym Panem i jego sługami. Pamiętaj, że nie bez powodu spędził z tobą trochę czasu. Poznał cię co nieco i tyle samo o tobie wie. Niestey jest również w tobie zakochany- znów jej przerwałam.
- Przepraszam, CO?! Ale jak to się mogło stać?! Przecież tyle się o nim mówi,że jest bezduszny, że jego dusza jest tylko kopią tamtej z przedlaty, a ty mi mówisz, iż on jest we mnie ZAKOCHANY?!
- Wiem, że to dla ciebie szok, ale myślałam,że podczas waszego ostatniego spotkania uchylił rąbek tej tajemnicy.- powiedziała, spoglądajac na mnie badawczo.
- Rzeczywiście coś o tym wspomniał, ale myślałam, że to będzie tak jak wcześniej, kiedy byłam jego maskotką. Mówił wtedy do mnie takie i tym podobne rzeczy.- rzekłam, zaczynając czuć się trochę niezręcznie.
- No widzisz.- wytknęła mi Avery- Miał juz wtedy początki, ale teraz jest w tobie szaleńczo zabujany i nie pozwoli by cokolowiek lub ktokolwiek stanął mu na drodze do zdobycia ciebie. Chce cię również wykorzystać jako swoją największą broń, którą się posłuży przy wykańczaniu strażników, jeden po drugim.
- To straszne!- wykrzyknęłam- Jak temu zapobiec, co mam robić?
- Będziecie prawdopodobnie uczestniczyć w treningach przygotowujących was do wali z takim groźnym przeciwnikiem. North i inni strażnicy na pewno o to zadbają. Musisz również uważać na swoje sny i uczucia. Wszystko co może się ci przyśnić czy może do kogoś coś poczujesz oprócz przyjaźni, może zostać wykorzystane przez Mroka. Mam pytanie- tu się szczerze zdziwiłam- co jest między tobą, a Jack'iem Frost'em?
  Zatkało mnie i równocześnie zmusiło do refleksji na ten temat. Przyjaciele? Chyba tak...ale co z tym przerwany pocałunkiem? Nie, to na pewno była sprawka, kogoś innego. Ja do niego czuję tylko przyjaźń i nic więcej. Ale ten niedokończony pocałunek... Nagle mnie olśniło.
- Czy ta twoja rodzina rozszerza się o jakieś znajomości? Na przykład koleżanki albo coś?
- Taak...-odparła podejrzliwie.
- Czy masz jakąs koleżankę-boginię, która czasami interesuje się życiem prywatnym jakichś dwóch osób? Ktoś taki jak Afrodyta z mitologii?
- Ech, no i mnie masz- westchnęła.
- Co mam przez to rozumieć?-zapytałam.
- Chodzi o to, że ten wasz ,,prawie pocałunek'' nie był spowodowany przez wasze uczucia- (wiedziałam)- To moja koleżanka, Nora bawi się w takie sprawy sercowe i wtedy, kiedy byliście na tym party, uznała, że wyglądacie razem słodko i pokierowała waszymi umysłami, tak, że prawie się pocałowaliście, a jeszcze potem wasze  rozumy przez jeszcze parę minut zakodowały sobie, że kochacie się wzajemnie. Na szczęście wam przeszło i mój brat nie musiał Norze odebrać najwyższej rangi bogini-
- Jakiej rangi?- zadałam pytanie- macie tam jakiś system rządów, czy jak?
- Nie czas jeszcze na to.- warknęła.- Tak czy siak, co do niego czujesz, wiedząc, że wasz ,,prawie pocałunek'' był spowodowany przez Norę.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi.-odparłam całkiem szczerze.
- No to w takim razie nie jest na celowniku.- Nagle jej postać zaczęła niepokojąco migotać.- Na mnie już czas. Może cię jeszcze odwiedzę, ale pamiętaj! Musisz okiełznać...-i zniknęła.
Znów zostałam sama. Tak rozmyślając nad tym, zeszłam z jeziora i stanęłam na jego brzegu, wpatrując się w miejsce gdzie zniknęła bogini.
- A więc moja klątwa to również dar.- wyszeptałam do siebie, uśmiechając się gorzko.- Trzeba ją tylko opanować.  Ale jestem pewna, że ją okiełznam. Dam radę.- a potem powiedziałam donośnym głosem:
- Pitch! Gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz, wiedz, że ja nadchodzę!
**********************
I tym pięknym akcentem kończymy rozdział. Wiem nei było mnie przz długi czas, ale coż...były dość duże problemy z dostanie się do komputera.
A teraz żegnam!
PS. Dziękuję wszystkim Wam, którzy wchodzili na tego bloga z nadzieją, że być może jest nowy rozdział. I mam pytanko, co powiecie na kartkę z pamiętnika Elsy, kiedy była u Pitch'a na służbie? Napiszcie w komach, a i...
10 komentarzy= następny rozdział :)

1 komentarz:

  1. Super rozdział. Wszysto się rozkręca i jest bardzo ciekawie. Fajna ta nowa postać i bardzo interesujący wątek z boginiami i ten "prawie pocałunek"...
    Czekam na next
    Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń